Piszą do internautów: 500 złotych albo sąd

2014-11-07 11:07:09(ost. akt: 2014-11-07 15:47:16)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Autor zdjęcia: Łukasz Pączkowski

Polowanie na czarownice rozpoczęło się na masową skalę, kiedy papież Mikołaj V nadał inkwizycji prawo do wykonywania egzekucji na osobach oskarżonych o stosowanie czarów. Specjalnie w celu wykrywania czarownic, powołano cały system prokuratorsko-śledczy. Obecnie wojna wydana polskim internautom przerodziła się w polowanie w sieci na wszystkich i przypomina owe średniowieczne obrzędy.
Blady strach padł na internautów. Tysiące Polaków dostaje listy z propozycją nie do odrzucenia: albo zapłacą za ściągnięty film, albo sprawa trafi do sądu. Dane tych, którzy ściągają pliki ustala prokuratura, a na jej pracy korzystają kancelarie prawne.

Proceder zatacza coraz szersze kręgi. Niezależnie czy film się obejrzało, ściągnęło czy tylko kliknęło na link do niego, dla kancelarii adwokackich to podstawa do wysłania listu i zawiadomienia prokuratury.

Internauta który nielegalnie ściągnął film dostaje wybór albo zapłaci ponad 500 złotych, albo sprawa trafi do sądu. Podobne wezwanie dostają mieszkańcy naszego miasta, pojawiają się też ponaglające e-maile.

Każdy z nas zapewne chociaż raz w życiu ściągnął coś z Internetu, wiec jak dostanie wezwanie, to nie pamięta czy ściągnął, czy był na takiej stronie czy tylko obejrzał. Odbiorcy pism boja się, ale nie dlatego że czują się winni. Ich obawy często związane są z policją, która może zatrzymać sprzęt.

W Niemczech na początku tego roku zakończyła się głośna sprawa kancelarii, która masowo rozsyłała wezwania do zapłaty internautom, którzy oglądali materiały na pirackich serwisach - wykorzystywanie prawa jako narzędzia do zarabiania nazywano wprost, cybertrollingiem.

Ostatecznie uznano, że oglądanie utworów za pośrednictwem nielegalnych źródeł nie podlega penalizacji. Ile osób uiściło opłatę "dla świętego spokoju" (tym bardziej, że niemiecka kancelaria reprezentowała również filmy pornograficzne) nie wiadomo...



.

Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: RuchOburzonych

Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. zzz #1536498 | 81.15.*.* 7 lis 2014 12:34

    Według polskiego prawa nielegalne jest rozpowszechnianie a nie ściąganie, więc nie wprowadzaj ludzi w błąd. Każdy może sobie ściągać co mu się podoba, o ile nie rozpowszechnia tego dalej. Przygotuj się dziennikarzyno trochę lepiej zanim napiszesz kolejny idiotyczny tekst

    Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. ada #1536508 | 89.228.*.* 7 lis 2014 12:48

      Ot, baran. Czytaj ze zrozumieniem. Tekst jest właśnie o tym, że wykorzystywana jest niewiedza internautów, by ściągnąć z nich kasę.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

    2. PETER #1536761 | 77.242.*.* 7 lis 2014 15:46

      Piszą o polowaniu na czarownice a sami niczym tabloid na "F" sieją zamęt i sensację. Nikt w Polsce nie może zostać ukarany z urzędu za ściąganie muzyki lub filmu pod warunkiem, że będzie to na własny użytek i nie zostanie udostępniony poprzez programy typu torrent lub P2P. Może za to zostać pozwany w procesie cywilnym przez właściciela praw autorskich do konkretnego pliku muzycznego lub filmu. W praktyce się tego jednak nie robi w stosunku do pojedynczych osób bo jest to walka z wiatrakami. Za dużo czasu i za dużo pieniędzy. Natomiast właściciele praw autorskich mogą się zrzeszyć i złożyć wspólny pozew do właściciela serwera na którym takie pliki się znajdują. I tu już zależy. Mogą albo domagać się usunięcia plików lub taki serwer zniszczyć. Było już kilka takich głośnych przypadków. Wszystko powyższe nie dotyczy programów użytkowych i gier. Ściąganie jest ścigane z urzędu. Jednak w praktyce również w tym przypadku nie uderza się w ściągającego bo to nie załatwia sprawy. Uderza się w osoby udostępniające i co już gorsze - sprzedające takie pliki. Wiadomo bez złodzieje nie ma pasera

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. AS #1536940 | 89.229.*.* 7 lis 2014 18:07

        Temat jest już znany od dawna. Zaczął się od zarządzających prawami autorkimi muzyków disco polo. Teraz biorą się za filmy. Niestety zwykli użytkownicy programów typu P2P nie mają świadomości, że są one tak skonfigurowane, że udostępniają pliki z ich komputerów. Sądzą, że oni tylko ściągają na własny użytek muzykę czy filmy więc nic się nie dzieje. Stąd późniejsze zdziwienie, że przecież ja nic nikomu nie udostępniałem. Tymczasem zgodnie z art. 116 ust 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych penalizuję odpowiedzialność karną również za działanie nieumyślne. Skoro ktoś decyduje sie na korzystanie z programów P2P to w jego interesie jest sprawdzenie czy jego ustawienia są tak skonfigurowane, że tylko ściąga pliki czy także je udostępnia. Generalnie obecnie lepiej odpuścić sobie ściąganie z internetu plików chronionych prawem autorskim. Kino w Kętrzynie nie jest drogie w porównaniu do Heliosa. :)

        odpowiedz na ten komentarz

      2. Dragonit #1537314 | 79.191.*.* 7 lis 2014 22:21

        Fakt artykuł nie odzwierciedla tego co miał na myśli Ruch Oburzonych - kliknij w artykuł ze źródła. Tam jest mowa o wykorzystywaniu policji i prokuratury do uzyskania informacji o użytkownikach internetu. 1 późniejszej inwigilacji tegoż abonenta.

        odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (8)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5