Fortuna na chybił trafił z Jasiem Fasolą

2009-07-10 00:00:00

Na czym polega magia Totalizatora Sportowego? Wielkie wygrane to nie wszystko. „Totki” są zawsze „tuż za rogiem”, a losy w zasięgu każdego portfela. — Lubię to uczucie, kiedy czekam. Bo za każdym razem mam szansę — mówi Grzegorz z Węgorzewa. Ile kosztuje na nowo odrodzona nadzieja? W życiu jest bezcenna. W "totku" to tylko dwa złote.

Trzy, dziesięć, jedenaście, czternaście, dwadzieścia dwa, dwadzieścia pięć i trzydzieści — recytuje bez zająknienia starsza pani. Aż trudno uwierzyć, że nie czyta z kartki.
— Posługuje się pani jakimś systemem?
— Różnie. Czasem systemem, czasem na chybił-trafił.
— Jak pani wydedukowała, że dziś należy podać właśnie te liczby?
— To dni urodzin moich najbliższych — uśmiecha się siwowłosa klientka „totka”, po czym zamawia jeszcze zdrapki — „Słoneczną” i „Jasia Fasolę”. I na dokładkę bilecik z trzema cyframi.
— Poproszę taki oznaczony dwójką — mówi starsza pani. Na ladzie leży kilka losów tej serii — z trójką, z piątką, siódemką...
— Musi być z dwójką — głos klientki znowu przybiera mocny, zdecydowany ton, jak gdyby nie ulegało dyskusji, że właśnie tu kryje się wygrana. Pracownica LOTTO usłużnie szuka wśród zapasów pod ladą. Jest dwójka.

Wczasowicz wygrał tu
milion

Jak mówi Irena Matkiewicz, grają wszyscy: od gimnazjalistów po emerytów. Pani Irena prowadzi punkt totalizatora przy ulicy Portowej i ma w Węgorzewie największy staż: losy sprzedaje od dwudziestu czterech lat. Jest co wspominać.
— Wysokie wygrane? Oj, dużo ich mieliśmy! — mówi Irena Matkiewicz. — Ostatnia najwyższa wygrana to milion złotych w Multilotku. Trafił wczasowicz. Przyszedł i pyta, co ma z tym zrobić. Więc tłumaczę, że trzeba zgłosić się do „centrali”. Wyjechał z Węgorzewa już następnego dnia!
Podobnych opowieści, nie mniej radosnych, pani Irena ma w zanadrzu sporo. Pewna węgorzewianka, która systematycznie grała, źle sprawdziła kupon. Dopiero w punkcie okazało się, że „strzeliła” ogromną sumę. Była w kryzysie, groziła jej eksmisja. Spłaciła długi, kupiła mieszkanie. To było coś! Mieliśmy w Węgorzewie i wygrane w Express Lotka: po dwieście, trzysta tysięcy. Każdy taki traf ożywia pracę pani Ireny.
— Reakcje są różne — opowiada. — Ludzie szaleją. Żartują, śmieją się. Ktoś kiedyś krzyknął: „niech się pani pakuje, zabieram panią na wczasy! ”. Raz wygrał pacjent naszego szpitala psychiatrycznego. Mało nie zemdlał z wrażenia!
Ale hazard to nie tylko wygrane. Emocji nie brakuje także wtedy, kiedy fortuna gra na nosie.
— Obrażają się. Bywa, że ktoś zasugeruje, że to moja wina, że oszukuję — mówi Irena Matkiewicz. — Raz pewien pan powiedział wprost: „wygraną niech sobie pani zabierze. Niech sobie pani kosmetyki kupi”.

Ona wygrała
coś więcej

Tak naprawdę w „totku” Irena Matkiewicz wygrała o wiele więcej niż pieniądze. Jak mówi, wygrała stabilizację i poczucie bezpieczeństwa na całe życie.
— Miałam dwadzieścia sześć lat. Właśnie kończył mi się urlop wychowawczy. Szukałam pracy. Od kobiety, u której dla córeczki Małgosi brałam mleko, dowiedziałam się, że pracownica totalizatora, Janina Prokop, odchodzi na emeryturę — opowiada pani Irena. — Nie byłam pierwsza. Rozmowa była krótka. Nie mam pojęcia, dlaczego wybrała właśnie mnie. Do dziś na jej grobie zapalam świeczkę i dziękuję. Przecież to dzięki pani Jasi mam pracę.

Małe kwoty mnie
nie interesują

Tuż przed niedzielą ruch w „totolotku” zwykle powoli zasypia, ale nie tym razem: wystawiona na chodniku tablica z napisem „kumulacja 3000 000” robi swoje. Do ostatnich godzin otwarcia kolektury wchodzą klienci.
— Małe kwoty mnie nie interesują, gram tylko, kiedy są kumulacje — śmieje się Ryszard Kuryga. — Co bym zrobił, gdybym wygrał? Zainwestowałbym w rodzinę. I jeszcze jedno. Z pewnością część wygranej przekazałbym jakiejś charytatywnej instytucji na rzecz chorych dzieci. Zetknąłem się w życiu z niejednym przypadkiem, kiedy chore dziecko nie ma szansy na leczenie wyłącznie z uwagi na stan majątkowy rodziny.
Tyle o wielkich marzeniach. Ale nawet kiedy trzy miliony przelecą pod nosem zawsze jest szansa. Kilka stówek to też radość.
— Często trafiam „trójki” — mówi pan Ryszard. — Wygrywam wówczas szesnaście złotych. W ten sposób zwracają mi się trzy gry. Cóż, nie palę, nie piję, mogę więc inwestować w losy. To chyba niegroźny „nałóg”…! Niegroźny, a nawet pożyteczny, bo przecież dofinansowuje rozwój sportu.

Gdybym tak wygrał,
kupiłbym samochód…

W poniedziałek w LOTTO jak w ulu. Początek tygodnia to dobry moment na puszczenie koła fortuny w ruch. Jeśli się uda — można zacząć załatwianie własnych spraw z doładowanym budżetem. Jeśli za pierwszym razem nic nie wyjdzie — jest jeszcze kilka dni na kolejne próby...
— Od kiedy już gram? O-ho-ho! — śmieje się Teresa Osowska. — Od dawna! Czasem coś uda się: a to dwieście, a to sześćdziesiąt. Co bym zrobiła, gdybym wygrała więcej? Pojechałabym do Olsztyna po wygraną!
— Gdybym tak wygrał trochę więcej, kupiłbym samochód... — rozmarzył się Bogdan Hołoweńko z Biedaszek. — I w ogóle, chyba nie byłoby problemu z wydaniem pieniędzy. Kogo bym obdarował? Wiem jedno: chętnych by nie zabrakło! Lubię grać. Czasem sam próbuję trafiać, czasami zdaję się na ślepy los... Na razie zdarzały mi się tylko drobne wygrane. Na razie!

*

Gramy od 1955 r.

Lotto to gra organizowana przez Totalizator Sportowy, który w Polsce pojawił się w 1955 r. Dziś Totalizator Sportowy Sp. z o. o. — zgodnie z Ustawą o grach i zakładach wzajemnych nasz „loteryjny” monopolista — ma bez mała 11 tys. punktów sprzedaży. Głównym udziałowcem spółki jest Skarb Państwa.
W 2008 roku przychody TS sięgnęły 3445 mln zł (zysk netto wyniósł ok. 258 mln zł).

*

Było już 20 milionów

Największa kumulacja w Dużym Lotku miała miejsce w listopadzie 2008 r. Pula wygranych pierwszego stopnia wyniosła wtedy 40 mln zł. Najwyższa wygrana w historii Totalizatora padła w czerwcu 2004 r. w Warszawie: wyniosła ponad 20 milionów złotych!

Anna Styrańczak-Wiatrak
a.styranczak@gazetaolsztynska.pl
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5