Maluję praktycznie od czasów dzieciństwa

2017-02-25 10:53:37(ost. akt: 2017-02-25 10:57:52)
Ewa Roch to osoba, która kocha tworzyć i robi to niezwykle dobrze. Malarstwem zajmuje się od wielu lat, wspierając twórczo różne pokolenia węgorzewian. Poza pracą zajmuje się również organizacją zbiórek charytatywnych dla potrzebujących z naszego powiatu. Zobaczcie co miała nam do powiedzenia ta niezwykle utalentowana kobieta.
Daniel Podolak: Niedawno miała miejsce wystawa pani najświeższych obrazów. Proszę coś o niej opowiedzieć
Ewa Roch: — Ta wystawa powstawała przez kilka miesięcy. Prace z mojej ostatniej wystawy, są dosyć nietypowe pod względem technicznym, ponieważ są częściowo wykonane akrylem. Ja zazwyczaj maluję farbami olejnymi więc moje prace można potraktować jako wyjście pod farby olejne. Szkice rozpoczynałam farbą akrylową, olej kładłam dodatkowo. Niektóre kolory, na których mi zależało trudno jest farbami olejnymi. Postanowiłam więc pozostawić część obrazów w formie szkiców malarskich. Obrazy, które można jeszcze obejrzeć w WCK, zwłaszcza te przedstawiające artystów na scenie wykonywałam na podstawie zdjęć. Zainspirowałam się jakiś czas temu zdjęciami pewnego artysty, który wykonał serie zdjęć podczas koncertu. Autor zdjęć wysunął postaci na pierwszy plan a światła rozmyły się całkowicie, pozostawiając po sobie plamy. To właśnie jego styl tych zdjęć zainspirował mnie.

Obrazy z tej wystawy to również pejzaże?
— Oczywiście. Niektóre z pejzaży, które dołączyłam do tej wystawy, powstawały na podstawie moich własnych zdjęć, które robiłam czasami nawet w nocy, aby uzyskać jeszcze lepszy efekt. Gdy tylko wybieram się na spacer po lesie, zawsze zabieram se sobą aparat i wykonuję jakieś zdjęcia, które służą mi w pracy. Jest mi bardzo trudno określić swoją twórczość jednoznacznie, ponieważ maluję naprawdę wszystko. Wykonuję na zamówienie portrety, najmniej jednak lubię malować martwą naturę i kwiaty. Największym jednak zainteresowaniem cieszą się pejzaże mazurskie, których mam wiele na swoim koncie.

Czy może coś pani powiedzieć o swoich inspiracjach? Muszę przyznać, że ma pani bardzo eklektyczny styl
— Uwielbiam science fiction i fantastykę, co widać w niektórych moich obrazach. Lubię polegać czasem na czarno-białych zdjęciach i wyciągać własne interpretacje malarskie. Obecnie maluję serię miniaturek, co jest dla mnie całkowicie nowym doświadczeniem. Część swoich prac przeznaczam również na licytacje. Ponadto uwielbiam w swoich obrazach połączenie takich kolorów jak turkus, pomarańcz i sjena. Każdy ze swoich obrazów wykonuję inną techniką, która otwiera przede mną nowe możliwości wyrazu.

Od jak dawna pani maluje?
— Maluję praktycznie od czasów dzieciństwa. Jeszcze, gdy byłam mała uczestniczyłam w zajęciach plastycznych organizowanych w Domu Kultury. Jako licealistka pobierałam nauki u Benka Nowosada, który był pierwszą osobą, która kierowała mną pod względem artystycznym. Mam również bardzo uzdolnionych rodziców pod kątem plastycznym. Pamiętam, że zawsze robili nam piękne rysunki, więc ta pasja, zawsze ze mną była. Z czasem wyjechałam do Gdyni, pracując jako grafik komputerowy w firmie reklamowej. Postanowiłam jednak wrócić z powrotem do Węgorzewa i na dobre zająć się malarstwem. Z wykształcenia jestem magistrem grafiki komputerowej. Swoje umiejętności wykorzystuję w codziennej pracy poligraficznej dla WCK, w którym pracuję już od piętnastu lat.

A propos licytacji, wiem, że lubi pani pomagać potrzebującym poprzez organizację rozmaitych akcji charytatywnych...
— Bardzo mi zależy na wspieraniu ludzi, którzy potrzebują pomocy, nawet poprzez własną twórczość, którą przeznaczam często na licytacje. Tak się dzieje z moimi pejzażami, które wspierają akcje charytatywne. Bardzo się cieszę, gdy jakiś obraz osiągnie dużą sumę – wiem, że jest to mój osobisty wkład w pomoc. Pierwsze akcje charytatywne organizowałam już piętnaście lat temu. Mamy już zarejestrowaną, kolejną zbiórkę na ten rok. Przed nami spora impreza, podczas której będziemy zbierać pieniądze dla węgorzewianina Michała Ostrowskiego. Chłopiec choruje od dziecka na rdzeniowy zanik mięśni, chorobę genetyczną i niestety nieuleczalną. Organizujemy imprezę, która odbędzie się 25 marca w Hali Sportowej Gimnazjum w Węgorzewie.

Wiem, że opiekuje się pani różnymi grupami wiekowymi w tym malarską "Grupą Y". Czy może coś pani powiedzieć o swoich podopiecznych?
— Grupa Y jest bardzo ze sobą związana emocjonalnie. Każda z osób, która przychodzi na zajęcia z grupy, wkłada własne starania w pracę. Moja rola ogranicza się do doradztwa i pomocy technicznej. Efekt finalny zawsze zależy od osób, które u mnie malują. Każda z osób rozwija się pod względem artystycznym. Widzę ogromny postęp i nieustanne starania, co mnie bardzo cieszy. Opiekuję się dziećmi, młodzieżą i osobami dojrzałymi. Niektóre osoby wybierają się dzięki zajęciami ze mną do szkół plastycznych, chcąc się dalej rozwijać.
(dp)

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5