Warto wyjść z domu i pokazać swój talent światu

2017-02-11 15:30:55(ost. akt: 2017-02-11 15:35:40)
Danuta Sewruk to kolejna artystka z Węgorzewa, której sylwetkę mamy przyjemność zaprezentować naszym czytelnikom. Ta skromna malarka urodzona w Augustowie kocha to co robi i robi to bardzo dobrze. Zachęcamy Was do obejrzenia jej wystawy w węgorzewskiej bibliotece.
Daniel Podolak: Jak zaczęła się pani pasja do malarstwa?
— Danuta Sewruk: Jestem całkowitym samoukiem, który maluje już od 13 lat. Marzyłam od dzieciństwa, aby pójść w tym kierunku, jednak wcześniej nie było okazji. Już w szkole podstawowej na zajęciach plastycznych planowałam by zostać artystką. Za dziecka byłam często wyróżniana ze swoimi pracami plastycznymi. Urodziłam się w Augustowie a wychowałam pod Lipskiem nad Biebrzą w niewielkiej wiosce Rubcowo. Planowałam pójść do szkoły w Supraślu, były to lata 80'te ale moich rodziców nie było na to stać. Malowanie kwiatów i klimatów wiejskich było zawsze moim celem i przyjemnością. Wychowałam się blisko przyrody więc wrażliwość do niej miałam zakorzenioną już od małego.

W Węgorzewie postanowiła się pani twórczo rozwinąć?

— Przyjechałam do Węgorzewa w 1992 roku, wychodząc wówczas za mąż. W 2003 roku zamarzyłam sobie, aby w końcu zacząć coś robić pod kątem malarstwa. Wybrałam się na zajęcia do Węgorzewskiego Centrum Kultury pytaniem o warsztaty dla malarzy? Pragnęłam nauczyć się czegoś technicznego na temat płótna, farb czy rodzajów pędzla. Wtedy też poznałam panią Ewę Roch, która prowadziła zajęcia z niewielką grupką. Zaczęłam malować na płycie czy dykcie wykonując w ten sposób pierwsze poważne kroki w stronę sztuki. Już wtedy czułam zachwyt, że coś konkretnego wychodzi spod moich palców. Jeżeli mówimy o moim stylu, to jestem bardziej kopistą. Nie potrafię malować z głowy. Wolę się najpierw czemuś przyjrzeć a dopiero później zabrać się za malowanie.

Jak dużo czasu poświęca pani swoim obrazom?
— Biorąc pod uwagę czas na zajęciach to minimum 30 godzin. Zdarza się, że malując obraz w pewnym etapie, trzeba czekać aż farba wyschnie, aby domalować np. czyjąś twarz lub trawę. To dosyć czasochłonny proces.

To nie jest pani pierwsza wystawa w naszym mieście?
— W tamtym roku miałam swoją pierwszą wystawę w bibliotece z okazji 400-lecia Węgorzewa,gdzie pokazałam swoje obrazy zatytułowane "Angenburg namalowany w starych oknach". Wystawa całkiem długo gościła. Do zaprezentowania tej wystawy bardzo zachęcała mnie Magdalena Wysocka z węgorzewskiej biblioteki. Widziała moje najnowsze prace i bardzo jej zależało, na tym, by się znalazły w czytelni. Jak do tej pory wystawiałam się cztery razy w różnych miejscach na terenie naszego powiatu. Ludziom podobają się moje prace. Pamiętam dobre opinie podczas Dni Węgorzewa, gdy moje obrazy były na placu Wolności. Ludzie mówię, że w tych obrazach zawieram całą swoja osobę i to co kocham. Kwiaty, sianokosy, żniwiarze jak i cała wiejska przyroda to motywy przewodnie w moich pracach. Od 25 lat prowadzę własne gospodarstwo ogrodnicze z mężem, więc na co dzień mam styczność z kwiatami, które tak kocham w swoim malarstwie. Z Ewą Roch pojechaliśmy któregoś dnia do Buder i Pozezdrza, aby pokazać ludziom swoje prace. Nasza grupa malarstwa nazywa się "Grupa Y".

Jakimi twórcami się pani inspiruje?
— Inspiruję się różnymi malarzami. Duży wplyw ma na mnie warszawianka Anna Czyżykiewicz. To bardzo ciepła kobieta, którą widziałam ze trzy razy ale ma na mnie spory wpływ. Kolejną osobą, która dała mi wiele inspiracji to Monika Jezusek, która tworzy konsekwentnie własny świat poprzez lalki i fotografię. Współczesność w malarstwie wcale mnie nie interesuje.

Jest pani skromną osobą, która postanowiła pokazać swoje prace. Nie sądzi pani, że inni węgorzewianie również powinni pójść w pani ślady?

— Oczywiście. W Węgorzewie jest naprawdę wielu twórców, którzy skrywają się ze swoim talentem. Myślę, że wszyscy zdolni ludzie powinni wyjść na światło dzienne i pokazać co potrafią. Mamy u siebie wielu malarzy czy rzeźbiarzy, którzy są bardzo skryci i skromni. Ludziom chyba brakuje odwagi i nie chcą się chwalić a czasem jednak trzeba. Mam kontakt z pozostałymi twórcami z miasta. Spotykam się z tymi osobami w na zajęciach "Grupy Y" a czasami porozmawiamy na mieście choćby chwilę.

Jakie są pani marzenia artystyczne?
— Marzę o tym, by pojechać w plener malarski razem z moja grupą. Pamiętam, że w zeszłym roku pojechałam do Łękuka na wystawę plenerową, podczas której wystawiali się najlepsi rodzimi malarze. Warunkiem uczestnictwa było jednak zatwierdzenie prac przez osobę, która stworzyła tą imprezę. Są również plenery w Rucianej Nidzie, gdzie spotykają się malarze i rzeźbiarze. Już dałam znać, że bardzo chciałabym tam dołączyć. Zobaczymy co będzie.

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ona #2180235 | 83.9.*.* 12 lut 2017 10:25

    Watro też ,zainteresować się malarzem samoukiem,co mieszka w Gujach ,maluje dla przyjemności ,pięknie maluje .

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5