Ekscytujące przygody podczas zielonej szkoły

2015-06-01 13:39:38(ost. akt: 2015-06-01 13:43:47)

Autor zdjęcia: Zofia Kruk

Wspaniałe chwile, wiele emocji, ekscytujące przygody, a potem niesamowite wspomnienia, które jeszcze długo będą w naszej pamięci – tak można określić niezwykłe przeżycia 45 osób, które w dniach 22 – 26 maja uczestniczyły w zielonej szkole.
Wycieczkę rozpoczęliśmy od wizyty w naszej ukochanej FFiL Śnieżka w Lubzinie i Brzeźnicy. Zostaliśmy tam zaproszeni i przyjęci niezwykle gościnnie. W Salonie Firmowym podziwialiśmy rozległą paletę barw Śnieżki, mogliśmy planować wystrój różnych wnętrz, dobierać barwy i podziwiać swoje projekty. Następnie zwiedziliśmy laboratorium. Pani opowiadała bardzo ciekawie o trudnej pracy nad doskonałością produktów Śnieżki. Słuchaliśmy o systemach kolorowania, o wyrobach rozpuszczalnikowych, byliśmy w pokoju suszarek i w miejscu, gdzie przeprowadzane są badania starzeniowe. Obserwowaliśmy różne doświadczenia, w kilku mogliśmy nawet uczestniczyć. Na zakończenie wizyty w laboratorium każdy mógł wykonać plakat i trzeba przyznać, że dzieci nie miały z tym żadnych kłopotów. Stamtąd udaliśmy się do fabryki, gdzie wytwarzane są produkty, przelewane farby, przewożone itd. I tu też dzieci słuchały i obserwowały różne prace z wielkim zaciekawieniem. Po tej dawce wiedzy zostaliśmy zaproszeni na obiad do restauracji McDonald’s. Wieczór spędziliśmy w pensjonacie, gdzie Śnieżka zapewniła nam tak wiele atrakcji (strzelnica, piłkarzyki, przebrania, peruki, fotobudki, przejażdżka bryczką, dyskoteka itd.), że najchętniej skończylibyśmy zabawę dopiero o świcie, ale niestety, trzeba było wypocząć, gdyż następnego dnia czekała nas podróż do Krakowa.
W Krakowie zwiedzanie rozpoczęliśmy od spotkania ze Smokiem Wawelskim, który zionie ogniem. Udało nam się nawet zobaczyć to kilkakrotnie. Następnie udaliśmy się do Królewskiej Katedry na Wawelu. Tu przeżyliśmy niezwykle ciekawą lekcję historii. Nie ominęliśmy też Wieży Zygmuntowskiej, gdzie po trudach wspinaczki każdy chciał dotknąć serca Dzwonu Zygmunta. Stamtąd udaliśmy się na dziedziniec zamkowy i podziwialiśmy Zamek Królewski na Wawelu. Kolejny etap wycieczki to kościół Mariacki. Tu też byliśmy o właściwej porze, więc usłyszeliśmy hejnał. Zwiedzanie zakończyliśmy spacerem, każdy miał czas wolny, Sukiennice przyciągnęły nas różnorodnością towarów i wszyscy zakupili tu ciekawe pamiątki.
Trzeciego dnia pobudka skoro świt i podróż do Zakopanego. Mimo że pogoda była dżdżysta, nikogo nie odstraszyła i wyruszyliśmy do Doliny Kościeliskiej znajdującej się na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Obowiązkowo przypomnieliśmy zasady zachowania w takich miejscach. Nie mogliśmy ominąć bacówki, gdyż każdy miał ochotę na oscypki. Zachwycaliśmy się pięknem krajobrazu, szumem górskich potoków, na chwilę przystanęliśmy też przy kapliczce zbójnickiej. Nie lada wyzwaniem było przejście przez Jaskinię Mroźną, ale udało się to wszystkim dzieciom i z radością wychodziły po pokonaniu 773 m trudnej trasy. Zejście na szlak również wymagało wysiłku, tym bardziej wszyscy byli zadowoleni, kiedy znaleźli się już na dole. Przewodnik opowiadał bardzo ciekawie, więc czas szybko mijał, a zmęczenie wydawało się mniejsze. Tego dnia wieczorem udaliśmy się jeszcze na najpopularniejszą ulicę w Zakopanem - na Krupówki.
Tegoroczna zielona szkoła to pobyt nie tylko w Polsce. Niezwykłym przeżyciem był jednodniowy wyjazd na Słowację. Dzieci ze zdziwieniem przekroczyły granicę, ponieważ gdyby nie informacja kierowcy, nawet by nie zauważyły, że są już w innym kraju. Miały też możliwość zrobienia zakupów i płacenia w innej walucie niż złoty. Najciekawszą jednak atrakcją był kilkugodzinny pobyt w Tatralandii – największym parku wodnym na Słowacji. Baseny, zjeżdżalnie, sauny itp. – prawdziwa wodna rozrywka, która zapewne trwałaby o wiele dłużej, gdyby nie fakt, że następnego dnia czekał nas powrót na Mazury.
Podczas powrotu do domu byliśmy jeszcze w Kopalni Soli w Wieliczce. Wędrowaliśmy korytarzami po zjawiskowo pięknych solnych podziemiach, słuchaliśmy opowieści przewodnika, mieliśmy również możliwość w ciemności zobaczyć i usłyszeć symulację wybuchu metanu. Na dłużej zatrzymaliśmy się w najokazalszej kaplicy św. Kingi, gdzie blask kryształowych żyrandoli pada na misternie rzeźbioną posadzkę, tworzy niezwykły widok i zapada w pamięć.
Droga powrotna minęła bardzo szybko. Na miejscu czekali na nas stęsknieni rodzice i zapewne gdyby nie późna pora (była już 3 rano) opowieści z wyprawy trwałyby długo, bo tylu emocji podczas jednej wycieczki jeszcze nigdy nie przeżyliśmy.
Zofia Kruk (SP Perły)

Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: zofijak

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5