Wiesław Pietrzak: jestem prawdziwym emerytem

2015-01-30 11:20:33(ost. akt: 2015-01-30 11:58:01)
Sesja Rady Powiatowej w Węgorzewie, VII kadencja. Pierwszy z prawej — Wiesław Pietrzak, gościnnie, jako radny Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego

Sesja Rady Powiatowej w Węgorzewie, VII kadencja. Pierwszy z prawej — Wiesław Pietrzak, gościnnie, jako radny Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego

Autor zdjęcia: Archiwum WT

Lato 2014 r. Odwiedza mnie w firmie przy Jaracza 4 Wiesław Pietrzak. Zapytał wcześniej, czy mam czas na rozmowę. — Przyszedłem zasięgnąć opinii przyjaciela w sprawie startu w wyborach do Sejmiku. Pijemy kawę. Wiesław — swoje ulubione cappuccino.
„To już ponad 20 lat w polityce. Jestem namawiany do tego startu. Czynią to politycy mojej formacji ale i zwykli ludzie w trakcie spotkań. Często się więc zastanawiam, czy jestem jeszcze w polityce i dla naszego środowiska potrzebny? Co i ile jeszcze mogę dla mego regionu uczynić? Może już dać sobie spokój? Przecież mam tyle zainteresowań. Brydż, moje ulubione ptaszki w wolierze, ogródek. Są też wnuki. Jednak czy to wypełni pustkę, która się pojawi. Wstanie nowy dzień, sięgnę do kalendarza, a tam nie będzie żadnych dat, umówionych spotkań, debat czy zwykłych spraw do załatwienia. Niewielu zatelefonuje, by o coś poprosić. Czuję to uczucie, które może się pojawić. Już teraz Sabina / małżonka Pana Wiesława/ często mawia, gdy jestem zbyt długo w domu: kręcisz się Wiesiu- czegoś ci dzisiaj brakuje. Tak to prawda- odpowiadam- muszę bywać z ludźmi”. Pan Wiesław walczy więc o trzeci swój mandat w sejmiku. W powiecie węgorzewskim wygrywa, wygrywa też swoją listę. Ale to za mało, by nas ponownie reprezentować w Olsztynie. Lista, z której startuje uzyskuje zbyt mało głosów. „Kończę więc z polityką” – powiada.

Początki polityki


„Do polityki wszedłem przypadkiem. Gdyby nie głębokie poczucie obrony honoru żołnierza nie byłoby mnie w polityce- powiada Senator. Całe życie byłem żołnierzem. Całą energię poświęcałem wojsku. W trakcie służby unikałem politycznych akcentów. Nie mogłem jednak nie
reagować, kiedy godzono w honor i godność wielu pokoleń żołnierskich”. A było to tak: ważny przedstawiciel lokalnego samorządu na spotkaniu poświęconym zmianie nazwy naszej jednostki nazwał LWP /Ludowe Wojsko Polskie/ formacją zbrodniczą. Wysłano wówczas nawet list do Lecha Wałęsy z żądaniem zdjęcia Pietrzaka ze stanowiska dowódcy miejscowej jednostki. Epilog zdarzenia zakończył się w sądzie, Pomawiający przegrał, Pietrzaka zaś niebawem wybrano radnym miejskim i powierzono funkcję przewodniczącego. Niebawem też został radnym wojewódzkim sejmiku suwalskiego.


Winny Faj i Polak


Nie raz słyszymy od Pana Wiesława, że winnymi Jego udziału w tej większej polityce jest piszący ten materiał i Piotr Polak. Ale od początku.
Jest rok 1993. Pan Wiesław startuje do Sejmu z listy Unii Pracy. Ja z listy SdRP. Spotykamy się w toku kampanii na konkurencyjnych mitingach i spotkaniach z wyborcami. Już wtedy zauważam jak znakomicie prezentuje się publicznie. Elokwencja, swoboda wypowiedzi, proste zrozumiałe słownictwo, żadnego patetyzmu i ogromny spokój. Jak na siłę ówczesnego ugrupowania, osiąga dobry wynik i zdobywa doświadczenie, które zaowocuje późniejszymi sukcesami wyborczymi.
Przychodzi rok 1996. W roku następnym planowane są wybory parlamentarne. Analizuję szanse wyborcze lokalnych polityków i możliwość zdobycia mandatu poselskiego lub senatorskiego dla Węgorzewa. Pomimo nacisków na moją osobę /dobry wynik w wyborach do Sejmu w 1973 r. / uznaję, że to Pan Wiesław ma większe szanse niż ja wyjazdu na Wiejską. Do argumentów wcześniej przytoczonych dochodzą następne. Silny i liczebny w regionie elektorat służb mundurowych, aktywna działalność w związkach sportowych / kajakarstwo, brydż i piłka nożna/, działalność samorządowa czy też osobiste talenty erudycyjne.
Umawiam się więc z Panem Wiesławem i oznajmiam swoją sugestię. Przyznaję, że nie była to łatwa rozmowa.
Po kilku tygodniach proszę więc Piotra Polaka, ówczesnego lokalnego Lidera SdRP /Socjaldemokracja Rzeczypospolitej Polskiej- poprzedniczka SLD/ o pomoc w poszerzeniu moich argumentów i przekonania do udziału w najbliższych wyborach parlamentarnych.
Zastajemy Pana Wiesława w Jego ogródku i tam prowadzimy normalną agitację.
Jednak jej efekty wcale szybko się nie pojawiły. Najpierw odbywa rodzinną naradę, która kończy się głosowaniem. Rodzinny werdykt 2:2 daje prawo decydującego głosu pytającemu.
Zgoda na udział w wyborach do Senatu podjęta zostaje w grudniu 1996 r. To jest dopiero początek naszych działań. Przez trzy miesiące popularyzujemy przyszłego Senatora w rożnych środowiskach. Usilnie zabiegamy też u władz wojewódzkich SdRP o akceptację tej kandydatury. Po jej uzyskaniu Wiesław Pietrzak składa wniosek o zwolnienie z czynnej służby wojskowej. Odwiedza mnie w kwietniu i oznajmia- Chciałeś abym startował, więc zostań szefem mojego sztabu wyborczego.
Nie mogłem odmówić.
Nastąpiły 4 miesiące intensywnej pracy przyszłego Senatora w okręgu wyborczym. Dziesiątki spotkań we wszystkich możliwych środowiskach. Setki, a może i tysiące rozmów z ludźmi i tyle przejechanych kilometrów.
21 września 1997 r. lokalna społeczność zyskuje swego reprezentanta w 100 osobowym Senacie. To drugi taki sukces Węgorzewa.
Wcześniej posłem 2 kadencji /1976-84/ był miejscowy działacz ZSL /Zjednoczone Stronnictwo Ludowe/ rolnik ze wsi Janówek- Edward Dzięgiel, któremu Węgorzewo zawdzięczać może pozyskanie środków na budowę 2 etapu przychodni zdrowia / obecnie to siedziba Starostwa Powiatowego/.

Pierwszy sukces — walka o powiat


Wprawdzie powiatowe struktury w kraju to czasy nieodległe, ale warto do nich wrócić, by uświadomić mieszkańcom jak nie łatwo było do tej godności podnieść status Węgorzewa.
Koncepcja podziału administracyjnego państwa po 1989 r. zakładała powstanie powiatu węgorzewskiego, składającego się z gmin Banie Mazurskie, Budry, Pozezdrze i Węgorzewo. Jednakże ostatecznie reforma administracyjna kraju z końca 1998 r. nie uwzględniała powiatu węgorzewskiego. Powodem był protest gminy Pozezdrze złożony do Rady Ministrów, które zadeklarowało wolę przynależności do powiatu giżyckiego.
1 stycznia 1999 r. pozostaje powiat giżycki, którego częścią składową jest Węgorzewo. Rozpoczyna się walka o powiat.
Aktywność ówczesnych władz miejskich wspiera m.in. Towarzystwo Miłośników Ziemi Węgorzewskiej, któremu prezesuje Henryk Buczek.
Jednak tamte działania i aktywność ma wymiar bardziej propagandowy niż efektywny. Nie można jednak tamtej działalności nie doceniać. Jednak tę „czarną robotę” wykonuje już nasz przedstawiciel w Senacie- Wiesław Pietrzak.
Po pierwsze: „układa się” z burmistrzem Gołdapi- Markiem Mirosem. Bez Bań Mazurskich nie ma szans powstania powiat gołdapski. Bez Pozezdrza natomiast nie powstanie powiat węgorzewski. Bowiem warunkiem minimalnym powstania powiatu jest zgoda 3 samorządowych jednostek podstawowych. Zaś przychylność Gołdapi jest niezbędna ze względu na silne związki polityczne burmistrza Mirosa z władzami centralnymi. Zapadają więc lokalne uzgodnienia. Nie walczymy o Banie Mazurskie a zabiegamy o przychylność dla tego projektu Pozezdrza.
Udaje się więc Senator wraz z burmistrzem na sesję Rady Gminy Pozezdrze i przekonują radnych. Uzyskujemy przychylną Węgorzewu uchwałę.
Przekonuje następnie starostę giżyckiego Wacława Strażewicza i Radę Powiatu giżyckiego. Ta ostatnia podejmuje większością głosów stosowną uchwałę, przy dużym wsparciu „naszych” radnych.
Kolejny etap to zabiegi w sejmiku wojewódzkim w Olsztynie. To jak mawia była szczególnie trudna batalia. Nie mieliśmy wówczas tam reprezentacji- więc korzystając z uprawnień senatorskich wygłasza półgodzinną przemowę. Efekt- uchwała wspierająca społeczność Węgorzewa w przyznaniu nam statusu miasta powiatowego przechodzi…. 2 głosami. To nie jest jednak koniec zabiegów. Mając już wszystkie stosowne uchwały umawia się z wiceministrem Józefem Płoskonką, odpowiedzialnym w rządzie premiera Jerzego Buzka za wdrażanie reformy administracji publicznej. Podczas pierwszej wizyty słyszy- Gołdap będzie powiatem, a Węgorzewo nie!
„Nie dałem za wygraną. Zapowiedziałem, że wykopię topór wojenny, pisał będę skargi do Strassburga”. Prezentuje ministrowi mapy przedwojenne i powojenne. Wskazuje jak silną tradycję i historię ma powiat węgorzewski, jeden z największych w okresie przedwojennym.
Zaprasza ministra do Węgorzewa. Oficjalne zaproszenie wystosowały wówczas po tej rozmowie i informacji Marka Mirosa o planowanym terminie wizyty ministra- ówczesne władze Węgorzewa /Władysław Anchim i Tadeusz Ciborski/. Następuje przyjazd Józefa Płoskonki. Prezentowane są budynki i obiekty pod przyszłe siedziby jednostek powiatowych. Wizyta kończy się prezentacją miasta i okolic z… pokładu jachtu. To wszystko wsparte zostaje jeszcze wspólną wizytą z Władysławem Anchimem u premiera Jerzego Buzka. Pomimo, że Węgorzewo nie spełnia wszystkich kryteriów, za kilka dni, mający swoje dobre relacje z gabinetem premiera Marek Miros telefonuje do Senatora i oznajmia: „mamy swoje powiaty”. Jest 31 maja 2001 r. powstaje w kraju 7 nowych powiatów, w tym nasz węgorzewski. Formalnie ten status nabywamy 1 stycznia 2002 r. Władze miasta organizują fetę z mieszkańcami na Placu Wolności, na którą.. nie zapraszają Pietrzaka.
Kilka dni po fecie dowiadujemy się, że powstaje bunt społeczny w Pozezdrzu, będący wynikiem postanowień Rady Ministrów. Na gaszenie społecznego niezadowolenia jedzie… Senator Pietrzak. Sala miejscowego domu kultury. Dziesiątki osób. Protesty, groźby, krzyki i narzekania.
Spokojna przemowa Senatora, pełna wszelakich argumentów przekonuje zebranych do zaniechania dalszego protestu. Powiatem jesteśmy do dziś.

Jednostka wojskowa — zagrożenia likwidacji


Już wiele lat przed zmianami ustrojowymi kraju trwał proces zmniejszania stanu osobowego w wojsku polskim. Dotyczyło to szczególnie jednostek na tzw. „ścianie wschodniej” kraju. Jednostki kadrowano, zmniejszając jednocześnie ich stan osobowy.
W drugiej połowie lat 80-tych wiele obiektów i terenu wojskowego przejęła lokalna administracja państwa.
Jest koniec lat 80-tych. Miejscowego dowódcę jednostki wojskowej płk. Wiesława Pietrzaka odwiedza ważny przełożony i komunikuje- „Brygada będzie skadrowana. Powstanie ośrodek szkolenia rezerw. Nie potrzebna będzie jednostce tak duża baza budynkowa. Przekazać ją trzeba będzie miastu”. Ta informacja mocno porusza płk. Pietrzaka. Ostro włącza się do zmiany decyzji. Po pewnym czasie odwiedza miejscową jednostkę inny generał i oznajmia- „masz czego chciałeś”.
Powstaje centralny ośrodek szkolenia podoficerów dla potrzeb artylerii. W całości pozostają też wszystkie obiekty.
Jednak organizacyjny spokój nie trwa zbyt długo. Jest rok 2000. Pojawia się plan przeniesienia naszej jednostki do Orzysza lub Bemowa. W tym czasie płk Pietrzak jest senatorem, członkiem senackiej komisji obrony narodowej.
Udaje się do Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. broni Czesława Piątasa.
Interweniując w sprawie przeniesienia jednostki oznajmia generałowi- „nie wyjdę z gabinetu pana generała jak nie uzyskam stosownych zapewnień”. Jednostka pozostaje. Sztab Generalny odstępuje od realizacji tego projektu. Niebawem na spotkaniu z kadrą zawodową jednostki Szefa Wojsk Rakietowych i Artylerii w klubie żołnierskim, w którym też uczestniczę, jako radny sejmiku wojewódzkiego słyszę z ust generała — „macie jednostkę, bo macie Senatora Pietrzaka- cytuję z pamięci, bowiem takich słów się szybko nie zapomina.


Siema i pierwszy festiwal


Są początki lat 90-tych. Dowódca Węgorzewskiej jednostki swoim podwładnym od kultury podsuwa pomysł organizacji Przeglądu Wojskowych Zespołów Rockowych. Ten rewolucyjny pomysł – choć z trudem – uzyskuje aprobatę władz wojskowych z Warszawy. Nikt wcześniej w Polsce nie wpuścił do koszar na rockową imprezę muzyczną m.in. punków i irokezów. Było to w tamtym okresie niezwykłe wydarzenie w naszym mieście. W tym wiele obaw i jakże różnych, skrajnych komentarzy. Pierwszy Otwarty Przegląd Wojskowych Zespołów Rockowych odbywa się 1991 roku. Byłem na tym koncercie. Wchodzi na scenę zbudowaną z 4 przyczep ciągnikowych (!) w wyjściowym mundurze dowódca Pietrzak i silnym wojskowym głosem otwiera festiwal- SIEMA!. Młodzież odpowiada tym samym okrzykiem. Wrażenie nieprawdopodobne. W następnym roku odbywają się dwa festiwale, wojskowy i cywilny, ale też organizowany przez… wojsko! Na prośbę organizatorów cywilnego Rock end Law, którzy nie podołali organizatorskim trudom dowódca wyraża zgodę na przejęcie przeprowadzenia festiwalu przez wojsko. Po odejściu Pietrzaka z jednostki, pałeczkę organizatora przejmuje Aleksander Iwaniuk i rozsławia nasze miasto, organizując kolejne festiwale rockowe pod różnymi nazwami.
Atmosfera, jaką wówczas wytworzył późniejszy Senator była tylko potwierdzeniem jego niezwykłej otwartości na ludzi.


Biedronka — dlaczego ciągle się muszę tłumaczyć?


Jakże wiele nieprawd, zwykłych bzdur, kłamstw i pomówień wypowiedziano na temat udziału Pana Wiesława w zakupie terenu, na którym jest obecnie ten market — swemu synowi Robertowi.
Znam historię tego obiektu i wielokrotnie ją wyjaśniałem wielu moim rozmówcom.
Więc raz jeszcze teraz.
Po upadku obiektu turystycznego FWP /Fundusz Wczasów Pracowniczych/ „Węgorzewianka” na początku lat 90-tych właścicielem jego zostaje Radosław Dzięgielewski z Węgorzewa.
Wpada jednak w kłopoty gospodarcze i kolejnym właścicielem zostaje Przemysław W. Staniszewski, zaś we wrześniu 2000 r. przechodzi obiekt w kolejne ręce- firmy „Atexim” z Łomianek.
Od ustania funkcji gastronomicznej tego obiektu mija niemal 10 lat. W tym okresie obiekt ulega naturalnej dewastacji i jest rozkradany. Staje się miejscem nierzadko różnych libacji. Budynek jest bez szyb i straszy swoim wyglądem. Mieszkańcy podejmują rozliczne próby interwencji u władz miejskich, by burmistrz Anchim „coś z tym zrobił”.
Jest październik 2000 r. do biura komornika w Węgorzewie wpływa sądowy wyrok z klauzulą wykonalności w sprawie zapłaty jednemu z pracowników właściciela obiektu zaległej wypłaty. Ten nie dysponując środkami dłużnika postanawia zlicytować „Węgorzewiankę”. Zlecenie wyceny otrzymuje Agencja Usługowa „CONKRET” i przedkłada ją komornikowi.
W grudniu 2000 r. odbywa się I licytacja, do której nikt się nie zgłasza. Do drugiej, do której dochodzi w marcu 2001 r. przystępuje Mieczysław Polonis i Robert Pietrzak.
Ten drugi licytuje najwyższą cenę i zostaje właścicielem obiektu i terenu.
Dzieje się to…. wbrew woli Jego Rodziców! Przeciwny zakupowi jest zarówno Pan Wiesław, jak też Jego żona Pani Sabina, która rzekła synowi: „Robert po co ci ta bieda? ”. Przypisywanie więc udziału Senatora w zakupie tego obiektu synowi jest absolutną nieprawdą i zwykłym kłamstwem, przekazywanym sobie przez wielu ludzi nieświadomie, chociaż być może niektórzy czynią to złośliwie i celowo. A może ma to też związek ze zwykłą ludzką zazdrością. Może gdyby ten teren zakupił np. przedsiębiorca z zagranicy to nie byłoby żadnego problemu. Ale miejscowy i to w dodatku syn Senatora?. Przecież nie mogło się odbyć bez protekcji. Tak myśli niestety wielu z Węgorzewian.
Czy zawsze za sukcesami dzieci muszą stać ich rodzice? Nawet wtedy gdy zajmują prominentne posady czy pełnią reprezentacyjne funkcje?

Wiesław Pietrzak w senatorskim biurze w Węgorzewie, 2003 rok

Pomoc ludziom — taki już jestem


W swojej pracy i działalności poznałem ogrom ludzi. Żadna jednak z poznanych mi osób pełniących funkcje publiczne nie miała takiej wrażliwości na zwykłe ludzkie sprawy jak Senator.
A te początki, które przywołuję w swojej pamięci na dowód poparcia tej opinii to pożar obory u rolnika p. Michałowskiego w Ruskiej Wsi. Jest początek lat 80-tych. Telefonuje do mnie zrozpaczony Śp. p. Józef.
Naczelniku! Pomóżcie. Strażacy gaszą pożar mojej obory. Potrzeba wielu ludzi do wyniesienia zmoczonego gaszeniem pożaru siana ze strychu.
Do kogo się zwrócić w tej sytuacji, jak nie do wojska. Telefonuję więc do płk Pietrzaka- ówczesnego dowódcy naszej jednostki.
Za pół godziny 15 żołnierzy rozpoczyna porządkowanie obory. Pan Józef dziękuje potem żołnierzom z mównicy na placu wojskowym na uroczystym apelu z okazji święta jednostki.
Po dwóch latach od tamtego zdarzenia odbieram zimą telefon od mieszkańca kolonii wsi Radzieje. Nie może dojechać do nas pogotowie do chorego ojca- rozpaczliwie słyszę w słuchawce telefonu. Nasz sprzęt nie daje rady z zaspami.
No cóż, prosiłem już raz więc poproszę i drugi. Odpowiedź dowódcy jest krótka- wysyłam sprzęt.
A okres już senatorski. Dziesiątki, a może setki interwencji w różnych sprawach.
Pomocy w z znalezieniu pracy, otrzymaniu mieszkania, dostania się do specjalisty medycznego, w sprawie służby wojskowej itd.
Pytam Senatora- skąd wzięła się ta życzliwość i wrażliwość? „Lubię pomagać ludziom. Nie potrafię odmawiać. Taki już jestem” — odpowiada.

Inwestycje — po to mnie wybrano


Szosę- drogę nr 63 na odcinku z Giżycka do Węgorzewa nazwałem „senatorską”. Gdyby nie Pan Wiesław.. to widzimy jak nr 63 wygląda np. z Pisza do Kolna?
W Senacie Pan Wiesław w drugiej swojej kadencji przewodniczył Komisji Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego. Do planu pracy wprowadził punkt „Strategiczne znaczenie drogi nr 63 dla obronności kraju” i połączenia jej z tzw. Via Baltica. Debatowano w Giżycku z udziałem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad /GDDKiA/. Przemówiły najwidoczniej podniesione argumenty, bowiem na jej 410 km odcinku, jako pierwszy wybudowano z Węgorzewa do Giżycka, a 2 lata później z Pozezdrza do Giżycka.
Po kolejnych 8 latach z Pisza do Orzysza i dalej się nic nie dzieje.
Zaś obecny obok tej drogi na odcinku do Ogonek szeroki pieszo-rowerowy chodnik to... tu przeważyła znajomość potrzeb wojskowych.
Pierwszy projekt tego odcinka zakładał chodnik 1,5 metrowy. Jednak po argumentach Senatora zaprezentowanych GDDKiA, gdzie m.in. powiedział „ale jak się na tym chodniku zmieszczą żołnierze chodzący czwórkami na poligon i przechodnie” — projekt zmieniono na jego obecny wymiar.
Wprawdzie po latach, ale wrócono też do koncepcji — Via Baltica — koło Łomży.
Nim zmienił Senator jakość drogi do Giżycka, to Jego pierwszą skuteczną interwencją i działaniem były zabiegi u Kuratora Oświaty i Wychowania w Suwałkach. Dotyczyła ona budowy trzeciej szkoły podstawowej w mieście. Pierwszą lokalizacją były tereny na Osiedlu „Południe”. To okres kiedy przewodniczył naszej Radzie Miejskiej /1994-1998/. Reprezentował nas wówczas również w sejmiku województwa suwalskiego.
Jego pomysł budowy tej szkoły zyskał wsparcie władz wojewódzkich. Po zmianie jej lokalizacji /obecnie Gimnazjum/ pozostało jeszcze przekonanie Ministerstwa Oświaty i wprowadzenie tej inwestycji do finansowania centralnego.
Wizyta w ministerstwie razem z burmistrzem Anchimem była efektywna.
Jak mawia ze swadą Senator, to głównie Anchim swoimi argumentami i osobistym urokiem oczarował i przekonał panią dyrektor departamentu odpowiedzialną za inwestycje. Środki przyznano. Powołano Społeczny Komitet Budowy i jak pamiętamy w krótkim okresie inwestycja została zrealizowana.
Nie sposób i z tego okresu przypomnieć też i inny fakt. Zespół pałacowy w Sztynorcie Dużym został sprzedany austriackiemu przedsiębiorcy. Sprzedaż nastąpiła z postawieniem warunków. Umowa przewidywała ponowne przejęcie obiektu przez miasto w przypadku nie podjęcia ustalonych zadań inwestycyjnych. I… tak się stało. Obiekt wrócił do samorządu. Szkoda, że nie postąpiono tak z zamkiem. Gdyby lepiej niż to uczyniono — sprecyzowano umowę sprzedaży późniejszemu nabywcy zamku, który ciągle w dyskusjach wraca, to może nie mielibyśmy niebieskiego ogrodzenia w centrum miasta.
Ale Pan Wiesław w okresie sprzedaży nie był już wówczas przewodniczącym Rady Miejskiej. Doszło nawet do tego, że po sprzedaży przez miasto zamku, nowy właściciel natychmiast wypowiedział Senatorowi umowę najmu lokalu, w którym siedzibę miało pierwsze biuro senatorskie. Zapewniam, że Senator w żadnym wymiarze nie uczestniczył w tej transakcji.
Na Wiejskiej Senator spędził 2 kadencje /1997-2005/. Największe efekty inwestycyjne, które wspierał miały miejsce za drugiej kadencji.
Efekty tego wsparcia odczuło nie tylko Węgorzewo. Dla Szczytna i Gołdapi wspierał budowę nowych Państwowych Straży Pożarnych. Dla Bań Mazurskich, Kruklanek i Pereł modernizację obiektów Ochotniczej Straży Pożarnej. Dla Kętrzyna remont Komendy Policji. A dla Węgorzewian?
Panie Komendancie- zwrócił się do Zbigniewa Nawojczyka. Zaprosiłem zastępcę Komendanta Głównego Policji gen. Zbigniewa Chwalińskiego.
Pokażmy nasze obiekty. Wizytując już wspólnie stary budynek Policji, przy ul. Chopina wyrywał wykładzinę pokazując spróchniałe schody.
„Tego już nie warto remontować – rzekł komendantowi.
Lepiej zbudować nowy obiekt”.
Jesienią 2002 r. zapada decyzja budowy nowej komendy. 20 lipca 2005 roku odbywa się uroczystość wmurowania aktu erekcyjnego pod budowę nowego budynku. Nowa siedziba policji kosztuje budżet państwa 9,5 miliona złotych i jest oddana 3 lata później.
W dorobku inwestycyjnym jest też znaczny udział Senatora w zabiegach o dodatkowe środki na rozbudowę budynku naszej Państwowej Straży Pożarnej. Zaś nowy budynek Straży Granicznej przy ul. B. Chrobrego to już oddzielna historia i….. trochę pikantnych szczegółów.
Na usilne zabiegi Senatora w pozyskaniu środków na jej nową siedzibę i na Jego zaproszenie, miasto nasze w 2004 r. odwiedza liczna delegacja Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z jego dyrektorem generalnym i szefem gabinetu politycznego ministra Krzysztofa Janika.
Sam minister z powodu choroby nie przybywa. Jest luty 2004 r. Starosta węgorzewski Jerzy Litwinienko podejmuje zadanie przygotowania tej wizyty. Dwudniowy pobyt gości kończy się wspólnym z miejscowymi władzami pobytem w saunie parowej przy wieży ciśnień i kąpielą w lodowatej wodzie. Na zakończenie pobytu starosta Litwinienko wręcza gościom certyfikat „ Mazurski Wilk Morski”. No cóż, jeśli ktoś myśli, że o wszystkim decydują tylko słowa wyrażane z mównicy i ustalenia gabinetowe to…. niech tak dalej myśli.
Budowę kompleksu placówki Straży Granicznej rozpoczęto w 2007 r. i kosztem 12,7 miliona złotych zbudowano budynek administracyjny i techniczno-garażowy, 16 mieszkań i boisko sportowe.


Co ja takiego zrobiłem?


„Nie mogę tego zrozumieć. Ludzie, których otaczam swoją życzliwością i wsparciem robią wszystko by mnie odwołać.
W czym zawiniłem? Za to, że jestem obiektywny, neutralny w ocenie i poglądach. Jakieś dziwne konfabulacje i pomówienia o moje zakulisowe działania”- tak mi się zwierzał pan Wiesław, kiedy podejmowano próbę odwołania Go ze stanowiska przewodniczącego Rady Powiatu w Węgorzewie. A najaktywniejsi w tym jeździli nawet po domach radnych powiatowych ze stosowną agitacją. Nie rozumiał, że przeciw niemu występują „moi przyjaciele” jak niektórych nazywał. Pośpiech radnych się im nie opłacił. Wojewoda unieważnił uchwałę o jego odwołaniu, bowiem podjęta została z naruszeniem procedur. W drugim głosowaniu większość radnych opowiedziała się za pozostawieniem Pietrzaka na tym stanowisku. Pozostał jednak niesmak i uraz. Przeżywa to w jakiś sposób do dziś.


Zrzekam się wojskowej emerytury


Pierwsza kadencja Senatora.
Czy można zrzec się miesięcznej pensji i jej nie przyjąć?
Czy można zawiesić emeryturę? W pierwszy przypadku odpowiedź jest jedna- nie można. Zaś w drugim przypadku- można odpowiedzieć, że generalnie tak, ale w odniesieniu do stanowisk cywilnych.
Emerytury służb mundurowych były niezawieszane. Jednak, jeśli ktoś tak się bardzo upiera, a nawet żąda?
Świeżo wybrany Senator Pietrzak składa wniosek do wojskowego biura emerytalnego w Białymstoku o zawieszenie wypłaty emerytury wojskowej / po 35 latach służby! / na okres wypełniania mandatu senatorskiego. Nikt wcześniej w kraju ze służb mundurowych tego nie uczynił.
Wobec niezgodności żądania z przepisami dyrektor biura odmawia realizacji tego wniosku. Interweniuje więc Senator w wojskowej instytucji centralnej.
Upór jest tak wielki, że zgodę uzyskuje. Przez cały okres dwóch kadencji korzysta wyłącznie ze zwykłego uposażenia parlamentarnego.
Kiedy pytam Senatora o powody swojej decyzji powiada: ” spotkania z emerytami, rencistami pokazały mi, jak trudno wielu z nich spina swój budżet miesięczny. Uznałem więc- powiada- że to nie fair pobieranie emerytury i pensji senatorskiej”. Oj, czy tak ktoś jeszcze postąpił?

Sport to moje drugie hobby


By sprawiedliwie podsumować bilans społecznych dokonań Senatora, to nie można zapomnieć, że jeszcze niedawne sukcesy sekcji piłkarskiej „Vęgorii” to też znaczna Jego zasługa.
Był tym dowódcą brygady, który wsparł sekcję piłkarską swoimi żołnierzami. Przewodniczył Zarządowi „Vęgorii” przez wiele lat. To w tym okresie klub zmienił nazwę na Cywilno-Wojskowy Klub Sportowy „Vęgoria”.
Nie można tez zapomnieć o sukcesach węgorzewskich kajakarzy jeszcze w latach 80-tych, w tym wszystkich 3 synów Senatora.
To one sprawiły, ze w tym okresie przewodniczył Okręgowemu Związkowi Kajakowemu w Suwałkach.
A pamiętamy zainaugurowany pod koniec lat 90-tych masowy bieg „O Błękitną Wstęgę Jezior Mazurskich”? Przekształcony później w „Półmaraton Węgorza”? Czy ktoś chciałby te inicjatywy przypisać sobie?


Kto po Pietrzaku?


Mieszkam i pracuję tu ponad 40 lat. I tak myślę. O kim tak wiele i tak dobrze można powiedzieć, napisać.
Mamy wielu ludzi zasłużonych dla rozwoju i funkcjonowania miasta i to w różnych dziedzinach.
Mamy honorowych obywateli Węgorzewa, których bez wyjątku bardzo szanuję. Jednak w mojej ocenie i wielu to podziela- zasługi Pana Wiesława są absolutnie wyjątkowe i niepodważalne.
Może docenią to kiedyś miejscowe władze i radni nadaniem stosownych honorów? Aktywną działalność publiczną kończy bowiem człowiek wyjątkowy, który jak nikt inny w przeszłości – z honorem i efektami reprezentował nas niemal we wszystkich wybieralnych gremiach kraju.
Kto i kiedy będzie następny?
Dziękujemy Ci Wiesławie.

Eugeniusz Faj

Komentarze (25) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Jordi jr #1708301 | 89.228.*.* 8 kwi 2015 18:50

    Dawno nie czytałem tak głupiej opinii.Radni kogoś przeganiają?. Hahahahahahahahahahah

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Skarbnik Odwołany Na Siłę #1708259 | 83.9.*.* 8 kwi 2015 17:40

    Każdego, kto wkłada serce dla Węgorzewa i czyni to bezinteresownie RADNI pogonić chcą stąd za wszelką cenę.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. bolek #1661205 | 83.9.*.* 10 lut 2015 12:11

    przecież wiecie, żeby nie Pietrzak, to Węgorzewo byłoby "wasalem" Giżycka. Komentujący wysilcie się trochę, kiedy chcecie kogoś oceniać. Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem...

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. do miśka #1660967 | 89.229.*.* 10 lut 2015 07:51

    Widzę że znowu nie łyknąłeś leków. Nie lekceważ tego, bo naprawdę przyjdą po ciebie.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz

  5. misiek #1660611 | 178.180.*.* 9 lut 2015 20:01

    już tu trochę mieszkam..i jestem zawiedziony postawą mieszkancow tego miasta....odmawiają zasług Pietrzakowi, a sami "guzik" zrobili przez ostatnie 30lat..czym się mogą pochwalić i kto może się czymś pochwalić? Jestem wkurzający..wiem, ale znany jest Pietrzak i jego dokonania a inni czym się zasłużyli dla rozwoju tego miasta? Jeden przykład podajcie? Kto? Szkoda komentarza...sami zawistni obywateli Węgorzewa...ale ja też , bo czasami Pan Wiesław był wkurzający...ale zawsze skuteczny w osiąganiu celów...nie jestem jego fanem, ale zasługi jego są nieporównywalne z innymi tutejszymi " przedstawicielami ludu"...i dlatego zawsze będę chwalił jego dokonania na rzecz naszego miasta!!! Kto nie potrafi ocenić jego starań, niech pokaże , że jest lepszy, więcej zrobił!! Niech się pochwali, jak ma czym. .A jak nie ma, niech siedzi cicho w komentowaniu jego sukcesów....zawistnicy Węgorzewiacy...do roboty...żebyście chociaż dogonili Kętrzyn...bo do Giżycka macie daleko.....!!!!!!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (25)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5